Pierwsza praca i kolejne
Podejmując pracę po ukończeniu w Polsce szkoły średniej, zwieńczonej maturą, Maria zdawała sobie sprawę, że partia(9) weryfikowała ludzi na stanowiska kierownicze. W latach 60.tych ubiegłego stulecia było to normą. Gotowa była zrzec się stanowiska nie mogąc pogodzić swej wiary katolickiej czy swoich poglądów z otaczająca rzeczywistością. Ponieważ była pracowita, a z czasem doświadczona i kompetentna, przełożeni musieli ją zaakceptować z całym bagażem niebanalnego charakteru.
Jej silny charakter, niesamowita siła woli, odwaga, niekonwencjonalne podejście do różnych tematów musiały wzbudzić respekt. Nie było widać po niej oznak zmęczenia i niezdecydowania. Zasadnym jest zatem pytanie – Skąd u niej taka postawa. W tym miejscu wytłumaczenie jest proste. Szkoła życia na rosyjskiej Białorusi, łącznie z nauką zwieńczoną bardzo wysokimi ocenami w każdej klasie jak i praca w szkolnym oddziale Komsomołu. (10) Opinie z tamtych lat, zachowane w domowym archiwum potwierdzają te cechy jej charakteru.
Niemal natychmiast po otrzymaniu świadectwa maturalnego podjęła pracę 21 czerwca na całym etacie jako księgowa w żarskim PSS. (11) Szybko opanowała arkana księgowości. Stała się w tym tak biegła, że została starszą księgową i za porozumieniem stron 31 stycznia 1963 r. przeszła do NBP(12), gdzie pracę rozpoczęła na stanowisku zastępcy naczelnika wydziału kredytów. W tej instytucji przepracowała 9 lat, do 31 sierpnia 1974.
W międzyczasie Narodowy Bank Polski w wyniku reorganizacji stał się Bankiem Zachodnim. Była to swoista szkoła. Źle się czuła w biurowej atmosferze. Walkę o względy jakoś wytrzymała będąc z dala od bankowej koterii. Szybkie podwyżki, dyrektorem był wówczas Stanisław Seredyński, zapewne budziły zazdrość. Pracując w banku podjęła zaoczne studia w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu. Tytuł magistra ekonomii w zakresie ekonomii produkcji uzyskała 13 grudnia 1971 r. Będąc na ostatnim roku zaocznych studiów podjęła dodatkowo pracę w Technikum Ekonomicznym w Żarach jako nauczyciel księgowości. Na tym kontrakcie przepracowała rok.
Jako niespokojna dusza szukała nowych wyzwań. Złożyła podanie do żarskiej „Dekory”. Dyrektor banku nie chciał aby odeszła. W tym czasie nowopowstający Zakład Płyt Wiórowych pilnie poszukiwał głównego księgowego. Było to coś dla niej. Lubiła tworzyć coś od podstaw. Wielki plac budowy porównała do pola żyta, które da plon. Rezolutna kobieta składająca ofertę pracy zapewne zaskoczyła dyrektora Jerzego Sobczaka. Liczył chyba na kogoś starszego, może nobliwego z doświadczeniem zawodowym. Wymijająco zaproponował stanowisko referenta.
Po kilku dniach zatrudnił ją jako główną księgową. Jest wielce prawdopodobnym, że przeprowadził stosowne rozeznanie lub dogadał się, a może skorzystał z poparcia partyjnego aby mieć dobrą księgowa, bowiem nowy zakład miał wszelkie priorytety. Cos chyba jest na rzeczy bo dyrektor ,,Dekory”, który liczył na jej przyjście do niego, przestał się Marii kłaniać.
Ponieważ Maria się usamodzielniła ale tęskno było jej do rodziców, którzy mieszkali 200 km na północ. Czas bieg nieubłaganie, a i pobyt ojca w kolonii karnej dał znać o sobie w kwestiach zdrowotnych jak również miał swoje lata. Maria ściągnęła więc rodziców do Żar. W sumie 6 osób zamieszkiwało razem. Maria, mąż Zbigniew, dwoje dzieci i jej rodzice. Nie były to właściwe warunki. Wystąpiła więc z prośbą o przydzielenie mieszkania zakładowego, jednocześnie zajmowała się budową domu w Sieniawie Żarskiej. Wówczas nastąpił pierwszy „zgrzyt”. Ówczesna Rada Zakładowa i Związki Zawodowe oraz dyrektor Sobczak nie wyrazili zgody. (13) Tego Maria nie potrafiła zapewne zrozumieć. Oddana zakładowi robiła wszystko aby przetrwał, bowiem z wielu przyczyn zakład chylił się ku upadkowi. (14)
Dokumenty świadczące o społecznej działalności Marii
Wcześniej z wielkim trudem wyegzekwowała zwrot 400 mieszkań, które na polecenie ówczesnego sekretarza KM PZPR w Żarach, dyrektor zakładu przekazał miastu. Miasto poczuło się ich właścicielem przy aprobacie miejscowej organizacji partyjnej. Zakład miał dylemat. z jednej strony partyjny nacisk, z drugiej brak mieszkań dla ściągniętych fachowców z całego kraju. Mieszkania były wybudowane dla konkretnego celu z Centralnego Funduszu Inwestycyjnego i dyrektor nie miał prawa ich przekazać miastu.(15) Dzięki Marii (co jest odnotowane w dokumentacji archiwalnej) interwencja ministerstwa przyniosła skutek. Trudno dziś dociekać, dlaczego dyrekcja scedowała to na swoją główną księgową sama chowając głowę w przysłowiowy piasek.
Zapewne taka jej postawa przyczyniła się m. in. do jej wyboru na radną Wojewódzkiej Rady Narodowej w Zielonej Górze w grudniu 1973 r.(16) W lipcu 1974 r. z okazji XXX.lecia PRL Prezydium Powiatowego Komitetu Stronnictwa Demokratycznego Stronnictwa Demokratycznego w Żarach wystosowało Marii List Gratulacyjny. Doceniono w nim dotychczasowy trud i wysiłek w pracy zawodowej i działalność społeczno-polityczną. W kwietniu 1983 r. postanowieniem Prezydium WRN wręczono jej Odznakę Za Zasługi w Rozwoju Województwa Zielonogórskiego. W maju 1990 r. uzyskała mandat radnego do Rady Miejskiej w Żarach.
Potrafiła pomimo różnych przeciwności stale inwestować swą wiedzę. W czerwcu 1975 r. ukończyła studia podyplomowe w zakresie Ekonomiki Budownictwa i Inwestycji na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. W maju ukończyła kurs organizacji przetwarzania danych w księgowości, zorganizowany przez Towarzystwo Naukowe Organizacji i Kierownictwa w Bydgoszczy.
Często musiała jeździć do Warszawy. Pieniędzy na stały rozwój firmy ciągle brakowało. Będąc u szefa finansów Radziwiłła przypadkowo dowiedziała się o spotkaniu dotyczącym wykreślenia kilku firm z centralnego finansowania. Żarskich ZPW nie zaproszono, czyli postawiono na nich krzyżyk. Miało to odbyć się nazajutrz. Postanowiła nie wracać. Po długich poszukiwaniach znalazła nocleg w Domu Chłopa. Ponowny powrót do ministerstwa. Przebojowy. Jej zaangażowanie na rzecz własnej firmy, przedstawione argumenty, siła merytoryczna przekazu bilansu zysków i strat zrobiły wrażenie na komisji. Niemożliwe stało się faktem. Firma pozostała w wykazie centralnego finansowania.
Można zatem w tym, i nie tylko miejsc zapytać – Po co to robiła? Wszak starcie na różnych szczeblach jest swoistym szukaniem guza, a i poziom adrenaliny też zapewne był wysoki. Dyrektor Sobczak nieraz kręcił zapewne głową zastanawiając się – Co też Maria znowu narozrabiała? Kiedy zasłyszała, że dyrektora mają przenieść do bliźniaczego zakładu do Krosna Odrzańskiego, sama pojechała do Jana Lembasa.(17) Tenże przyjął ją w drzwiach, zły że wtrąca się w decyzje władz. Nawet nie wiedział kim ona jest. Musiał chyba ulec sile jej argumentów, skoro dyrektor w Żarach pozostał.
W 1989 r, oficjalnie nastąpiło przekazanie Zakładu Płyt Wiórowych w Żarach do eksploatacji. Zjechało wielu resortowych i administracyjnych przedstawicieli. Maria została wyróżniona odznaką Zasłużony dla Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego.
Wiele spraw prowadziła samodzielnie, zdecydowanie jako priorytet stawiała korzyść dla zakładu. Jako główna księgowa wiedziała więcej niż dyrektor. Wgląd do cyfr i umiejętność czytania ich słupków to przywilej ekonomistów. Niegdyś w strukturach różnych firm byli zarządzający poszczególnymi pionami zwani potocznie szefami. W ZPW też takowi byli, ale mieli do Marii respekt, bowiem wymagała wiele od siebie, tym samym poprzeczka była zawieszona wysoko. Tzw. bylejakość czy brak wiedzy wymaganej do stanowiska potrafiła ocenić jednoznacznie. Jej stałe dążenie do profesjonalizmu, zaangażowanie się w firmę czy niezależność w podejmowaniu słusznych decyzji mogła być odbierana przez niektórych jako zagrożenie. Była główną księgową i to jej wystarczyło. Może jej wiedza była zagrożeniem? Zapewne w wielu przypadkach tak.
Opisana wcześniej odmowa przydziału mieszkania głównej księgowej była bez wątpienia podważeniem jej prestiżu przez wewnątrz zakładowe organizacje związkowe i obnażyła słabości dyrektora.
Czekanie 2 lata na uzyskanie mieszkania służbowego nieco ją załamało. Nieco, bowiem podjęła decyzję o budowie własnego domku. A do niewdzięcznej firmy straciła serce i zdecydowała na rozstanie z nią.
Propozycja pracy w żagańskim Zakładzie Przemysłu Pończoszniczego „SKARTEX” była w 1990 r. kuszącą ofertą. Zakład w którym przepracowała 17 lat odmówił 31 sierpnia 1990 r. wyrażenia zgody przejście do innej firmy na zasadzie porozumienia między zakładami. W tym miejscu uwaga. Był to czas przemian ustrojowych, ale jak widać nawyki dawnego systemu pozostały, aby utrudnić rezygnację z pracy. Dwa lata później kolejny dyrektor odmówił jej sprzedaży i dalszej dzierżawy garażu będącego w gestii ZPW.
Gdy odeszła z ZPW pojawiły się tam kontrole. Nic nie znaleziono nagannego w dziale za który odpowiadała. Nieco później uczestniczyła w likwidacji ZPW, znając firmę od podstaw doradzała dyrektorowi w rozmowach z likwidatorem. Będąc Biegłym Rewidentem badała jako audytor bilanse i podpisywała protokoły przekazania majątku. Zapewne nie wszystko wówczas było w jej obowiązkach, ale życzył sobie tak likwidator, bowiem uwiarygodniało to transakcję.
Nieco ponad rok, od 1 października do 31 maja 1991 r. pracowała jako główna księgowa w żagańskim „SKARTEXIE”, następnie od 1 czerwca do końca 1991 r. była doradcą ekonomiczno-finansowym w tej firmie. Prezes firmy nie potrafił jednak odnaleźć się w nowych realiach rynku i firma uległa likwidacji. Była również likwidatorem tego przedsiębiorstwa.
Założyła Biuro Consultingowo – Księgowe DT-CT „Lech”. Niebawem okazało się, ze był to strzał w przysłowiową dziesiątkę. Po prywatyzacji „SKARTEXU” przyszły zlecenia na wycenę innych przedsiębiorstw. Firma Marii robiła to rzetelnie i zleceniodawcy akceptowali wycenę jako realne i do przyjęcia. Większość przedsiębiorstw była w złej kondycji technicznej, park maszynowy przestarzały, awaryjność wysoka, tylko wartość księgowa była wysoka. Podobnie było w Zakładzie Płyt Wiórowych w Żarach.
Kolejną jej firmą było Gospodarstwo Nadzoru i Administrowania Zasobem WRSP w Żaganiu. Była likwidatorem „dogorywających” czterech Państwowych Gospodarstw Rolnych i Wytwórnia Domów w Trzebowie.19 Pracowała tam od 1 grudnia 1991 do 31 sierpnia 1994 r. Aby w pełni sprostać nowemu wezwaniu wzięła udział w kilkudniowym seminarium nt. Możliwości prywatyzacji państwowego sektora rolniczego, zorganizowanego w Lubniewicach jesienią 1991 r.(20)