Inni o Marii
Wegner Mariola
Śp. Maria Pietruszczak … jak to smutno brzmi! Tak! Mamy napisany swój scenariusz i nikt nas o to nie pyta… Jeszcze nie tak dawno jak był kłopot – Marynia zawsze była chętna do pomocy. Mówiłam do niej Marynika, lubiła… mówiła, że tak inaczej jak nikt. Lubiła działać, szukać rozwiązań, być do przodu – jak mawiała. Powtarzała – Mariola – księgowość jest dla biznesu, a nie odwrotnie! Swoją wiedzę przekazywała jasnym zrozumiałym językiem, takim jak ja lubiłam. Konkretnie, bez zbędnego słowotoku.
Czasy, w których przyszło nam współpracować nie były łatwe. Najpierw firma państwowa – Zakłady Płyt Wiórowych. Same zakazy, wszystko odgórnie ustalone… ale jak zaczęły się zmiany, to firma musiała sama zadbać o swój byt, żeby przetrwać. Nam się udało! Było trochę ludzi, którzy znali swój fach, mieli świadomość sytuacji, byli pracowici, chcieli coś dobrego zrobić, dojść wspólnie do celu… i doszli!
Krótko mówiąc – wyprodukować, sprzedać, pieniądze policzyć i do przodu… Ja starałam się sprzedawać, Marynika liczyła… Rynek zmieniał się szybko, szybciej niż nasze procedury księgowe. Ja byłam niecierpliwa, nawet bardzo. Przyzwyczajenia w księgowości trudno było zmieniać. Marynia dawała radę. Ja co rusz chciałam coś szybciej, lepiej, odważniej tak dla klienta jak i dla rozwoju biznesu. Marynika zawsze szukała rozwiązań, zawsze, do końca.
Nastał Kronopol, nastały kolejne zmiany, a my dzielnie szłyśmy do przodu, ku lepszemu i lepszemu. Czasu zawsze było za mało, za mało na dłuższe dyskusje. Był problem, było rozwiązanie. Zawsze z wielkim zrozumieniem i spokojem. Ceniłam i lubiłam Marynikę, ona chyba mnie też. Dbała o nasze relacje nie tylko typowo zawodowe, ale też przy innych okazjach. Na wspólnych spotkaniach w większym gronie Marynia najczęściej siadała obok mnie i zachęcała do biesiadowania. Mówiła, Mariola muszę o Ciebie zadbać, żeby Ci niczego nie zabrakło. Tym sposobem, mimo iż ogólnie nigdy nie zabrakło, ja zawsze miałam zapas szczególny, bardzo szczególny.
Takie fajne wspomnienie świadczące moim zdaniem po prostu o sympatii. Wspomnień jest więcej… Zapalając świeczkę na Jej grobie jest o czym myśleć. Dobry człowiek idzie w dobre miejsce – tak sobie myślę…